Pod koniec października w Polsce zrobiło się zimno, deszczowo, wręcz listopadowo. Tymczasem w słonecznej Apulii nadal trwa lato. Kurorty Salento dalej kuszą wakacyjną atmosferą.
Jednym z takich miejsc jest Otranto – urocze miasteczko w południowej części obcasa czy też ostrogi włoskiego Buta. Tutaj Adriatyk spotyka się z Morzem Jońskim. Albania i grecka wyspa Korfu są na wyciągnięcie ręki. Od Albanii Włochy dzieli tutaj zaledwie 75 kilometrów.
Otranto jest jednym z najpiękniejszych miasteczek Apulii. Potwierdzają to turyści odwiedzający ten kurort. Można się tutaj cieszyć latem od wiosny do późnej jesieni, kiedy naszą część Europy spowija jesień. Mieliśmy okazję się o tym przekonać podczas tegorocznego wyjazdu do Prowincji Lecce, w której leży Otranto.
Kieruj się na południe
Pociąg z Lecce jedzie do miasteczka Leuca – najdalej na południe wysuniętego miejsca w regionie. W Maglie musimy się przesiąść do starego pociągu, który zawiezie nas do Otranto. Jest to stacja końcowa. Znajduje się ona na wzgórzach nad miastem. Sam dworzec natomiast – piętrowa okazała budowla w pastelowych kolorach – bardziej przypomina pałac niż budynek dworcowy.
W Lecce wsiada z nami spora grupa osób, w tym dwie Szwedki i francuska rodzina. Później okazało się, że wybrali się na jednodniową wycieczkę do Otranto. Spotkaliśmy ich w katedrze i na plaży. Po reakcjach widać, że są zachwyceni tym miejscem. Nam tak spodobało się Otranto, że postanowiliśmy zrezygnować z noclegu w Gallipoli i poszukać tutaj miejsca noclegowego na kilka dni.
Jak w muzeum
Trafiliśmy do Residence San Pietro Otranto w środku ufortyfikowanej starówki. Kto jeszcze nie mieszkał w takim miejscu, powinien spróbować. Tutaj czuć wieki, a nawet tysiąclecia historii w starych murach i pod stopami. Obiekt jest o kilka kroków od katedry, morza i portu. Jest prowadzony przez rodzinę Alba, która bardzo dba o gości. Odbierają swoich klientów z oddalonego od centrum dworca. Sprawdzają, czy niczego nie brakuje im podczas pobytu.
Bodaj największym atutem tego miejsca jest wspaniały widokowy taras na dachu. Tutaj można relaksować się na fotelach lub leżakach. Tutaj można zjeść śniadanie lub lunch przy stolikach osłoniętych namiotem. Wieczorem można natomiast relaksować się z ulubionym drinkiem i obserwować nadciągający zmierzch. Niestety pod koniec października przychodzi on znacznie szybciej.
Residence San Pietro znajduje się w zabytkowej kamienicy. Jest ona komfortowo odnowiona: stare na zewnątrz, nowoczesne w środku. Jest to znakomite miejsce, jeśli chcemy mieszkać w jednym wielkim muzeum pod gołym niebem. Z okien można obserwować leniwie przechadzających się turystów i życie miasta.
Plaża na wyciągnięcie ręki
Dojście do morza zajmuje zaledwie 5 minut. Pierwsza plaża – Spiaggia dei Bambini, czyli plaża dla dzieci znajduje się tuż za starówką. Tak naprawdę ciąg plażowo-restauracyjny biegnie wzdłuż zatoki, aż do latarni morskiej.
Najbardziej popularna wśród turystów jest Spiaggia dei Gradoni, czyli plaża kroków. Rzeczywiście, od starego miasta trzeba do niej zrobić z dwa tysiące kroków, a dojście zajmuje około 20 minut. Ta plaża była kilkukrotnie nagradzana błękitną flagą. Woda tutaj jest długo płytka i ciepła – nawet w październiku.
Nasze zdanie podzielają turyści, którzy codziennie pojawiają się z nami na plaży. Wiele osób wyleguje się w ciepłych promieniach jesiennego słońca. Dużo turystów zagranicznych decyduje się na pływanie. Ponieważ plaża znajduje się w zatoce, jest osłonięta od wiatru, który o tej porze roku wieje z północy.
Kawa z widokiem
Po wschodniej stronie Półwyspu Salentyńskiego można oglądać spektakularne wschody słońca. Październikowe słońce każe na siebie długo czekać i pojawia się za portem. Dlatego udając się na wschód słońca musimy przejść jeszcze kawałek za Spiaggia dei Gradon. Wynagradza to perspektywa włoskiego śniadania z widokiem na morze.
Mocnym atutem tego miejsca jest Borderline Cafe i Caffe Scaloni, znajdujące się tuż nad plażą. Przychodzimy tutaj codziennie rano po wschodzie słońca na cappuccino i cornetto, czyli po naszemu croissanta. Mieszkańcy Salento chętnie wybierają lokalny przysmak, czyli pasticciotto – kruche ciastko z płynnym i ciepłym kremem w środku. Kawiarnia jest otwarta codziennie od godziny siódmej i jest to popularne miejsce wśród amatorów wschodów słońca nad Adriatykiem.
Można usiąść przy „ladzie barowej” wychodzącej na morze lub przy stolikach na chodniku tuż nad plażą. Z obu miejsc rozciąga się spektakularny widok na uśpione jeszcze miasto i port. Po południu lub wieczorem wpadamy tutaj na aperitif. Tutaj prawie każdy zamawia Aperol Spritz, w końcu jesteśmy we Włoszech.
Kiedy wracamy do Residence San Pietro dochodzi ósma. Na ulicy mijamy pierwszych przechodniów. Przeważnie są to właściciele psów ze swoimi pupilami. Stare miasto nadal śpi. Restauracje, kawiarnie i sklepiki są jeszcze zamknięte. Otworzą się za jakieś dwie godziny. Wtedy turystyczne serce Otranto zacznie bić żywiej.
Autor: Agnieszka Nowak i Leszek Nowak, www.2ba.pl