Trzęsienie ziemi to niestety jeszcze nie koniec nieszczęść indonezyjskiej wyspy. Wstrząsy uaktywniły wulkan Merapi, z którego wnętrza od kilku dni wypływa lawa.
Władze indonezyjskiej prowincji Jawy Centralnej i specjalnego regionu Yogyakarty na wyspie Jawa, najsilniej dotkniętych sobotnim trzęsieniem ziemi, oceniły w poniedziałek rano, że kataklizm spowodował śmierć 4315 ludzi.
Według danych urzędu gubernatora Yogyakarty, liczba rannych przekracza 10 tys. ludzi, co najmniej 200 tysięcy osób pozostało bez dachu nad głową i większość z nich zmuszona jest szukać schronienia w ruinach albo w szałasach wznoszonych na polach ryżowych.
Ale tak naprawdę nikt nie wie, ile osób ucierpiało w wyniku trzęsienia ziemi, które najbardziej dotknęło starożytne, królewskie miasto Jogjakartę i pobliski Bantul, położony na wybrzeżu Oceanu Indyjskiego. Właśnie tam znajdowało się epicentrum trzęsienia ziemi, którego siłę sejsmolodzy zmierzyli na 6,3 stopnia w skali Richtera.
– Była za pięć szósta rano, a ja szykowałem się w domu do pracy. Zbierałem się już do wyjścia, kiedy wszystko zaczęło się trząść – opowiada mieszkający w półtoramilionowej Jogjakarcie dziennikarz BBC Orlando Guzman. – Pierwszy wstrząs był tak silny, że ledwie utrzymałem się na nogach. Rzuciłem się do sypialni, żeby wyciągnąć z domu rodzinę. Dom wciąż się trząsł i wyglądało, jakby lada chwila miał się zawalić. Słyszałem krzyki sąsiadów. Przez głowę przemknęła mi myśl, że to wulkan Merapi musiał wybuchnąć. Od kilku dni wyrzucał z siebie lawę i chmury popiołu. Kiedy wybiegłem z domu, na ulicy było już pełno ludzi. Jedni ściskali w rękach materace, jakieś toboły. Inni próbowali zatrzymywać samochody żeby zabrać do szpitala poranionych krewnych. Przy drodze prowadzącej z miasta na południe, na wybrzeże, nie ocalał chyba żaden budynek.
Trzęsienie ziemi trwało niespełna minutę. Miasteczko Bantul zostało niemal zrównane z ziemią, a pod gruzami zginęło prawie 2,5 tys. ludzi. Kiedy ziemia zaczęła się trząść, większość mieszkańców jeszcze spała, miasteczko dopiero budziło się do życia. Miejscowe domy, wznoszone tanio i byle jak, zawaliły się w okamgnieniu, a drewniane dachy spadły na mieszkalne izby.
Trzęsienie ziemi zniszczyło sławną, wzniesioną w IX wieku, kamienną, hinduską świątynię Prambanan pod Jogjakartą. Zniszczona została także część królewskich pałaców w Jogjakarcie. Ocalała za to pochodząca z VII wieku buddyjska świątynia Borobudur. Obie świątynie są zaliczane do zabytków ludzkości i co roku ściągają do Jogjakarty ponad milion zagranicznych turystów.
Według indonezyjskich władz wśród ofiar sobotniego trzęsienia ziemi nie było cudzoziemców.
W sobotę przez Jogjakartę i okoliczne wioski na zielonych ryżowiskach przeszło jeszcze prawie pół tysiąca słabszych wstrząsów wtórnych. W nocy zaś spadła ulewa, którą przerażeni mieszkańcy spędzili pod odkrytym niebem.
W niedzielę od świtu ruszyła akcja ratunkowa. Zniszczone w wyniku trzęsienia ziemi mosty i drogi opóźniły i utrudniły dotarcie pomocy. Zerwane zostały też linie telefoniczne i wysokiego napięcia. Dopiero w niedzielę dotarły do miejsc katastrofy ciężarówki z ochotnikami i żołnierzami do pomocy. W wioskach dotkniętych tragedią brakuje dosłownie wszystkiego: miejsc w szpitalach, lekarstw, żywności, wody do picia. W niedzielę na lotnisku w Jogjakarcie zaczęły lądować samoloty z lekarstwami i plastikowymi workami na trupy.
Sejsmolodzy obawiają się, że na sobotnim trzęsieniu ziemi nieszczęścia tej części Jawy wcale nie muszą się skończyć. Wstrząsy pobudziły jeszcze i tak aktywny od kilku tygodniu wulkan Merapi, który w każdej chwili może wybuchnąć, zalewając okoliczne wioski rzekami lawy i trując mieszkańców chmurami toksycznych gazów.
Trzęsienia ziemi i erupcje wulkanów nie są zresztą żadną nowością dla Indonezji, największego archipelagu świata. Położona na tzw. Pierścieniu Ognia należy do najaktywniejszych tektonicznie i wulkanicznie regionów świata. W Indonezji doliczono się 76 wulkanów, a tragiczne w skutkach trzęsienia ziemi zdarzają się tu niemal co roku.
Najtragiczniejszym było to z końca grudnia 2004 r., które wraz z wywołaną przez nie monstrualną falą tsunami spowodowało śmierć prawie 170 tys. ludzi na wyspie Sumatra. W marcu 2005 r. w kolejnych trzęsieniu ziemi na Sumatrze zginęło ponad tysiąc osób. W 2000 roku ponad sto osób zginęło podczas trzęsienia ziemi w prowincji Sulawesi.
Źródło: Gazeta Wyborcza